Patrzę tak na to co się dzieje i mam uczucie deja vu. Młodzi nie mogą tego pamiętać, z Misia i książek historycznych tego się nie dowiedzą.
Kiedyś najlepiej było się zapisać do PZPRu, ale oczywiście jak ktoś miał duże opory mógł do SD lub ZSLu. To zupełnie jak obecnie - tyle, że PZPR zastąpiła Platforma, a ZSL przechrzcił się na PSL.
Sam zapis ułatwiał życie, ale oczywiście nie gwarantował stanowisk, talonów na samochód czy innych gratyfikacji. Teraz podobnie - talonów już nie ma, ale o pieniądze na samochód lub samochód służbowy dużo łatwiej. No i jak człowiek po pijaku tym samochodem się przejedzie to ma zagwarantowane - w najgorszym razie komunikat: "Piotr S. został zatrzymany w stanie wskazującym na spożycie."Jak należy do partii nieprawomyślnej to ma jak w banku - "Piotr Samochodzik, radny PISu prowadził nawalony jak stodoła. Swoją drogą ciekawe jak przy drugiej żonie i alimentach stać go nie tylko na wódkę ale i samochód? Należałoby się bliżej przyjrzeć jego interesom"
Twórcy także mogą, jak za PRLu pisać do szuflady. Cenzury nie ma, ale każdy normalny wie - jak napisze, powie to co wypada będzie zapraszany, cytowany, noszony na rękach. W innym wypadku w najlepszym razie zostanie okrzyknięty oszołomem,w najgorszym zostanie zniszczony finansowo na drodze sądowej.
Ostatnie zawirowania wokół przedszkoli także mi przypominają PRL - późnego Gierka.Zamiast stać po ochłapy w zwykłym sklepie można było pójść do sklepu komercyjnego i kupić mięso i wędlinę za dużo wyższą cenę. Teraz wędlin dostatek, za to przedszkoli brak. No więc zamiast zbudować nowe należy podnieść opłaty w tych istniejących. Jednych nie będzie na przedszkole stać, inni, bogatsi - oddadzą dziecko do prywatnego. I proszę mi nie pisać głupot o wolnym rynku. Bo ja się wtedy zapytam na co idą lokalne podatki - na 700 radnych? Na premie dla urzędników?
Jedno naprawdę się zmieniło. Nikt nie musi wypełniać kilku stron formatu A4 i błagać o paszport. No więc go biorą i wyjeżdżają - jedni na trochę, inni na zawsze. Ciekawa jestem kiedy zostaną opublikowane dane z ostatniego spisu powszechnego. Czy dowiemy się ilu z nas tak naprawdę jest trwale związanych zupełnie z innym krajem? Ale w końcu kogo to obchodzi? Liczy się tu i teraz. I ciepła woda w kranie. A tę o ile wiem w Warszawie zapewnia SPEC. Więc może nam żaden premier nie jest potrzebny?
