Oderwałam się przed chwilą od robienia ciasteczek aby obejrzeć prezydenta w synagodze Nożyków.
Nie pamiętam jak było w zeszłym roku,ale chyba wtedy świecę chanukową zapalała p.Gronkiewicz .
I muszę się podzielić z wami pewną refleksją.Dla mnie właśnie na tym polega odzyskana w 1989r wolność.
Możemy się spierać na Salonie,sama pewnie za chwilę napiszę,że wolnością chleba się nie posmaruje,albo,że chłop spod ruskiej granicy nie musi mieć paszportu,,wystarczy,że ma go jego "europejska" krowa,jednak...
W takich właśnie chwilach myślę,że było warto !
Zawsze zastanawiało mnie dlaczego - chociaż rzekomo Żydzi byli tacy wpływowi - nigdy ( mówię o czasach sprzed 1968 ) po wojnie nie odbudowali swojej kultury.Bo o religii nie mówię,większość to byli politrucy w drugim już chyba pokoleniu ateiści.
Po 1989 zaczęto odbudowywać synagogi ,są szkoły żydowskie,widuję w Warszawie ogłoszenia na słupie o nauce języka hebrajskiego.
Jeżeli jeszcze zobaczę gdzieś przybite przy drzwiach mezuzy - tak jak widziałam kiedyś u znajomych Żydów w Szwecji,uwierzę,że może przestajemy być antysemitami.
Oczywiście,Rzeczpospolita Wielu Narodów już nie wróci,bo i Polska w innych granicach i nie wszystko pewnie było tak różowe jak się nam wydaje,ale mimo wszystko cieszę się nawet z tych okruchów.
Może i my,kiedy zobaczymy jak się szanują inni zaczniemy sami się szanować ?
I naszą religię i nasze tradycje ?