Z Wiki:
"Jeżeli nie dojdzie do poważniejszej infekcji to powierzchowna rana cięta jest tym typem rany, który goi się najlepiej. Dzieje się tak dlatego, że tkanki sąsiadujące z raną nie są uszkodzone.
Rana tłuczona powstaje w wyniku działania tępego przedmiotu. Oprócz przerwania ciągłości skóry dochodzi do zmiażdżenia tkanek przyległych do rany. Zmiażdżone tkanki ulegają martwicy, martwe tkanki muszą zostać wchłonięte i wypełnione tkanką bliznowatą. Proces gojenia takiej rany jest długi i zagrożony infekcją. Rany szarpane również goją się gorzej z podobnych powodów."
Kiedy myślę o Smoleńsku to właśnie w ten sposób.
To coś strasznego, co przytrafiło się NAM - Polsce i Polakom. Można było się zająć tą raną i ją opatrzyć, zaaplikować antybiotyk, starannie pielęgnować.Wtedy miałaby szanse się zagoić, chociaż blizna zostałaby na zawsze.
Ale nie - sypano na tę ranę sól kłamstw i miażdżono z premedytacją.Dlatego nie ma szansy się zabliźnić i nie chce się zagoić.
A my?
Dzielimy się na grupy. Jedni mówią szeptem, inni krzyczą - że rana jest i trzeba ją leczyć. Inni zaklejają plastrem i udają, że rany nie ma. Jeszcze inni z premedytacją miażdżą.
Teraz właśnie ten plaster się odkleił - i teraz ci, którzy szeptali, ci którzy naklejali plastry krzyczą przerażeni. Bo ona z każdym tygodniem wygląda gorzej.
Żaden naród z taką raną nie może żyć - żaden.
"Bo krew twojego brata woła do mnie z ziemi" - i musimy dojść, kto ją przelał.