Nie mam czasu, nie mam głowy, nie mam dobrze działającego internetu. Ale się poświęcę w wolnej chwili - np w czasie deszczu i sprawdzę jak Pan głosował. Bo tylko to jest ważne, nie słowa. Mogę się założyć o niewielkie pieniądze, że przed "wiosennym buntem" głosował Pan zawsze jak trzeba, czyli razem z Platformą. A te wszystkie "głosowania sumienia", te darcie szat przy związkach partnerskich niczym Panu nie groziły - w końcu nawet pan Rostowski jak Pan doskonale wie jest pod tym względem zagorzałym konserwatystą. Ale zostańmy nawet przy słowach. Bardzo Pan Konserwatysta się oburzał na swojego kolegę Palikota? Tak, robił Pan boleściwe miny, wznosił oczy do nieba - tyle. Tak wymowny jak teraz Pan nie był.
Dzisiaj podobno był Pan w Węgorzewie - o rzut beretem ode mnie. Ale w jakim celu miałabym się z Panem spotykać? Gadkę szmatkę opanował Pan do perfekcji, gdybym chciała Pana przycisnąć do muru wyszłabym na chamkę a Pan by tylko przygładził siwiejące włosy i rzucił parę banałów. Mimo wszystko jestem ciekawa jaki kit wciskał Pan na Mazurach - pewnie bezrobotni z wiosek popegierowskich bili brawo na stojąco:)
Wczoraj robił Pan za bohatera, bo wstrzymał się od głosu, a przecież mógł Pan zachorować. No, ale teraz jest Pana spektakl. Robi Pan to co Kluzik, co Ziobro. Oni mieli swoje pięć minut, Pan chce kwadrans. No bo przecież przed wyborami nikt Pana nie wyrzuci. Jeśli dostałby Pan 25% głosów - to miałby Pan jakieś szanse. Ale ja w to nie wierzę, a spektakl przedłużany ponad miarę - nuży.
Mam wrażenie, że dołączy Pan do polityków - samobójców na własne życzenie. I powiem wprost - nie będę żałować. Jeśli mierzyć hipokryzję w gowinach to mogą być tylko mniejsze jednostki - miligowiny, mikrogowiny. Większych nie przewiduję.