Dzisiaj podwójne święto. Pamiętam obraz - kopię Kossaka i swoje pytanie z dzieciństwa: Mamo, to naprawdę pokazała się Matka Boska? I długie tłumaczenie, że nie, że to tak nazwano tę bitwę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Rodziców pochowam w grobie z Wujkiem Matki - legionistą, który zginąl w 1920 roku.
Ale nie ma przypadków, są tylko znaki. W końcu ta bitwa mogła się rozstrzygnąć 14, albo 16 sierpnia, ale jednak wtedy właśnie - 15 sierpnia Maryja przyszła nie tylko nam z pomocą.
A dzisiaj nie ma sensu spierać się kto był pierwszy, dlaczego dzisiaj znowu defilada...Tak jak w tytule - idzie burza. Może przejdzie bokiem i nas ominie - moją wieś omija starannie od początku wakacji. A jednak zawsze, kiedy łw dali jej pomruki robię to, co wszyscy. Zamykam okna, zbieram rzeczy z ogrodu, chowam narzędzia, sprawdzam czy samochód nie stoi pod drzewami.
I tak musimy zrobić jako państwo. Jeszcze mam nadzieję jest czas. Jeśli przyjdzie zawierucha, trąba powietrzna to i tak nic nas nie obroni. Ale może być tylko ulewa i przed nią można się zabezpieczyć.
Już padają ważkie pytania - o silniki do MIGów, o resztę uzbrojenia, dobrego może na pustynię ale nie na walki w centrum Europy. Nasi żołnierze na pewno nieco lepiej ostrzelani niż gdyby siedzieli w koszarach - ale znowu - trudno doświadczenia z Afganistanu przenieść do Polski i do walki z regularną armią.
No i trzeba się przyglądać pilnie rozwojowi wypadków na Ukrainie - bo tam przecież trwa "dziwna wojna". Nam być może taka nie grozi- bo Rosjan u nas niewiele, ale...Czy jesteśmy przygotowani na szybkie zamknięcie granicy z Obwodem Kaliningradzkim? Teraz przyjeżdżają po zakupy ale co będzie, jeśli nagle pojawią się w dużej liczbie ze sfałszowanymi przepustkami za to z samochodami wyładowanymi bronią?
Przysposobienie wojskowe to też nie wymysł komuny. Dlaczego, kiedy nie ma już poboru zrezygnowano z tego przedmiotu w szkołach? Przecież bez wojny wystarczy jakaś powodź, pożar czy duża katastrofa - ludzie przeszkoleni zachowują się dużo lepiej iż zupełni amatorzy.
No i obrona cywilna. To jest po prostu horror. Kiedy byłam w Warszawie zawsze idąc do Łazienek (od strony Podchorążych) miałam ochotę wdepnąć do jej szefa. Oczywiście poza biuro przepustek bym się nie dostała, ale przynajmniej tam bym wylożyła co o niej myślę.
Nie wiem jak w innych krajach - wiem jak to wygląda w Danii. Tam też nie ma poboru, ale jest coś, co nazywa się Hjemmeværnet. Zgłoszenia dobrowolne, są szkolenia i ćwiczenia (płacą tylko za dni robocze) i w razie np Ksawerego czy innej zarazy mają przeszkolonych ochotników na miejscu. I nie piszcie, że jest coś podobnego w Polsce, bo - dziwne - nie znam nikogo, kto jest w Polsce w tej obronie terytorialnej a w Danii jedynie bywam, a znam.
Można by tak ciągnąć te nasze zaniedbania - w końcu kto nie pamięta różnych dziennikarskich prowokacji? Wchodzenia na lotnisko, do Sejmu z bronią itp? A alarmy? W jakiej szkole są regularnie przeprowadzane? A gdzie jest straż,która dotąd by soliła mandaty aż wszyscy zarządcy superhipermarketów, sal widowiskowych itp otworzyliby wszystkie zamknięte na głucho wyjścia ewakuacyjne?
I nie ma co kpić z tych "drobiazgów". Tak, bomby atomowej sobie w pięć minut nie wyprodukujemy, ale...Na Ukrainie chyba też jej nie użyto?
No i odszczekuję głupie żarty o czołagach pod niemiecką granicą. Jeden wojskowy wytłumaczyl mi łopatologicznie, że do linii Wisły i tak sobie odpuszczamy. Gdyby były w warmińsko- mazurskim to pierwsze rakiety średniego zasięgu by je zmiotły. No to znowu liczymy na Cud nad Wisłą. Miejmy nadzieję, że nie będzie potrzebny.
