Kiedy u nas trwała komuna moja Siostra przysyłała z Francji paczki z zabawkami dla moich dzieci, a dla mnie jakieś rzeczy nieosiągalne, czyli np ładne włóczki. Do dzisiaj się chichram jak sobie wspomnę reakcję na lalkę Barbie. W Polsce mało kto o niej słyszał, a ja się zastanawiałam co wpadło do głowy siostrze, że wybrała takie szkaradzieństwo:) Teraz się cieszę, że mogę wysłać jej jakieś drobiazgi - biżuterię, apaszkę, bluzkę przy pomocy koperty z bąbelkami.
Ale pamiętam też stan wojenny i pomoc przysyłaną z wielu krajów, rozdzielaną przez Kościół. Nigdy nie korzystałam bo uważałam, że są inni,którym trudniej kupić, wystać coś w sklepie.
Ale mimo to raz dostałam paczkę przed Świętami Zakonnica prowadząca katechezę dała mojemu dziecku tak jak innym, trudno było oddawać. A w tej niedużej paczce same delikatesy! Dobra kawa, herbata znanej marki, słodycze. Pamiętam jak się ucieszyliśmy bo w tym kraju burych torebek z cukrem na kartki to był naprawdę piękny podarunek!
I teraz robię to samo - kiedy w kościołach są wystawiane kosze na dary dla ubogich kupuję to, co sama chciałabym zobaczyc pod choinką. Kawę dobrej firmy, herbatę, markowe słodycze dla dzeci. Mąkę, olej czy cukier i tak ktoś dołoży, a ja chciałabym, aby chociaż jedna rodzina miała radość. I namawiam tych z Was,którzy kupują coś do tych koszy o to samo. Oczywiście - są tacy co pomagają konkretnej rodzinie, są tacy, ktorzy dokladają się do jakiejś świątecznej paczki. Ale jak zobaczycie taki kosz - zróbcie jak ja. Kupcie nawet drobiazg, ale taki, jaki kupujecie sobie.
Komentarze