Za Gierka wystarczyło mrugnąć okiem - wicie, rozumicie, sąsiad...Dzisiaj sąsiada zastąpiła Unia i koalicjant. Czasami własna partia. No tak, może byśmy wprowadzili to i owo, ale nasi posłowie..Ci posłowie, którzy bez mrugnięcia okiem rzucają się opozycji do gardła w czasie nocnej debaty. Koalicjanta można dyscyplinować, kiedy tego potrzebuje PBK, przy pomocy PKW. Unia jak się wkurzy sama wytłumaczy na TT, że tabletka "po" nie jest nikomu narzucana siłą bez recepty.
Ale uznajmy, że faktycznie pewnych spraw nie przeskoczymy, każdy może wypisać własną litanię.Ale na moje życie i na życie innych wpływają drobiazgi. Każdy chciałby mieć modne, wygodne buty, ale nawet w tych pięknych kamyczek uwiera i powoduje dyskomfort. Naprawdę nie można na chwilę zatrzymać się w tym pędzie do świetlanej przyszłości i wytrząsnąć?
Ja wiem, że kiedyś PDT a teraz PEK są stworzeni do Spraw Najwyższej Wagi. Ale ci rozliczni ministrowie, wice, dyrektorzy departamentów czy pełnomocniczki? Nie mogliby się "pochylić z troską" nad drobiazgami? Podpowiadam jeden - zameldowanie. Ja wiem, że po kikuletnich badaniach (obiecał jeszcze PDT) komisja uznała, że to rzecz nie do zrobienia. Nie będę się powoływała na inne kraje gdzie jakoś się udało to wyeliminować. U nas rządzi Święta Biurokracja i bez niej ani rusz.
Ale i u nas występuje takie coś jak "miejsce zamieszkania" -nie musi być tożsame z meldunkiem. Sama to przerabiałam, kiedy chciałam głosować na Mazurach. Złożyłam stosowny wniosek, potem pocztą burmistrz przysłał mi pisemko, że "moje interesy osobiste i zawodowe są związane z ..." i dopisał mnie do stałego spisu wyborców. Z warszawskiego wyrejestrowują sami.
Może to jest myśl? Banki, urzędy, policja, sądy i wszyscy święci mogliby tylko się zapytać - jest Pan/Pani w spisie wyborców w N.? A jakby mieli watpliwości wystarczyłoby aby sprawdzili (sami) w ewidencji ludności gminy. I już widzę oczyma duszy mojej, że idę do starostwa i wydają mi nowy dowód rejestracyjny samochodu ( z powodu niemania miejsca na pieczątkę)...Nie, tu się chyba rozpędziłam :(( No to inaczej. Wszyscy urzędnicy boją się, że PIS ich wywali na zbitą...Inni twierdzą, że jednych wywalą, innych przyjmą. No to ja już mogę płacić haracz na urzędników ale niech coś z tego mam! Jest takie stanowisko "asystent rodziny" . Może warto by wprowadzić nowe - "asystent obywatela"? I przetestować w jakimś średniej wielkości mieście. Jeden asystent na 200, 500 czy na 1000 obywateli?
No i dzwonię do takiego asystenta i mówię - chcę nowy paszport, powolenie na wycięcie własnego jesiona,który za chwilę poleci mi na dach oraz może bym wynajęła jakiś lokal od miasta? A asystent mówi - proszę bardzo, potrzebne są trzy zdjęcia pasportowe, jak pani sobie zrobi to proszę zadzwonić, powiem o której godzinie ma Pani podpisać papierki - wypełnione przeze mnie. Jeśli chce pani, aby dokumety przysłano do domu proszę wpłacić na konto albo w kasie 8 zł. Jak nie to zadzwonię, kiedy będą do odebrania
Rozmarzyłam się, prawda? Urzędnicy to dla państwa żyła złota - za każdy papiórek biorą od obywatela dodatkowy podatek. Jak będzie mu - czyli państwu brakowalo co nieco to wyprodukują następny papiór albo podwyższą cenę za już obowiązujący. Ciekawa jestem kto w końcu się skapnie, że na owcach już sama skóra i żadnej wełny z nich się nie ustrzyże?
