Tak jakoś już mam że różnego rodzaju wątpliwości religijne rozwiązuje za mnie życie. To jakby Bóg podsuwał dla mnie tłumaczenia dotąd aż wreszcie zrozumiem.
Najwięcej problemów miałam chyba z ulubionymi Błogosławieństwami bo jest tam też takie: "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie". Oczywiście są rożne tłumaczenia tego zdania a wiele z nich odnosi się do ubóstwa materialnego ale ja nie wiem dlaczego zawsze myślałam o ubóstwie duchowym. Kiedyś już pisałam o Mszy Świętej na której siedziałam obok chłopca - jakby to politpoprawnie napisać? - z pewnymi deficytami umysłowymi. Reagował bardzo żywo na wszystko a ja - początkowo nieco zdenerwowana bo siedział blisko ołtarza - potem razem z nim przeżywałam chyba podobnie intensywnie:)
No a teraz pod wpływem zdania jednego z intelektualistów no i oczywiście obchodów 1050-lecia Chrztu zaczęłam się zastanawiać nad pogardzanym przez wielu "katolicyzmem ludowym". Z różnych powodów - prymasa Wyszyńskiego i Jana Pawła II czy po prostu "zamrożenia" przez komunizm weszliśmy do Unii - bo przecież nie do Europy - jako kraj ludzi wierzących i praktykujących. Ale wieszczono że i u nas tak jak w zachodniej Europie szybko nastąpi laicyzacja - bo przecież wiara to sprawa prywatna a oświeceni ludzie nie wierzą w przesądy, bo tyle propozycji bardziej atrakcyjnych, bo człowiek ma się samorealizować, bo, bo, bo... No i zaczęto śledzić statystyki Kościoła - ostatnio dopatrzono się ubytku 2 mln wiernych . Ale przecież to pokrywa się z liczbą "wyjechanych" a Kościół podąża za nimi, W Danii Mszę "dla Wietnamczyków" (bo jest ich więcej niż Polaków więc tak to nazywam) odprawia często ksiądz Polak . W pobliskim dużym mieście jest Msza dla Polaków. Bo księża wyjechali za wiernymi - do Anglii, do Niemiec, do Skandynawii. Jednocześnie - o czym się już się tak chętnie nie mówi - wolno ale systematycznie wzrasta liczba wiernych przystępujących do sakramentu Komunii Świętej. To nie jest sprawa "lżejszego podejścia" do grzechów - widzę to doskonale w wiejskiej kaplicy gdy po rekolekcjach czy przyjeździe dodatkowego spowiednika (nie każdy lubi się spowiadać u proboszcza) liczba przystępujących do Komunii rośnie.
Śmieszy mnie też pisanie o "wiejskich proboszczach" jako nieukach - chyba noga piszącego nigdy nie przestąpiła progu kościoła wiejskiego. Księża są doskonale wykształceni, często ze stopniami naukowymi, bardzo często po pobytach w innych krajach. W kościołach sprzedawana jest prasa katolicka - w każdej diecezji inna, a księża na wsi - zwykle z powodu rozproszenia parafian posługują się internetem. Ja nie mam konta na FB więc mogę tylko czytać ale widzę jak komentują moje sąsiadki, bo wszystkie wydarzenia są tam umieszczane wraz ze zdjęciami.
No i najwięcej powołań jest w rodzinach wiejskich. Wielu polskich Świętych także pochodzi ze wsi no i nie wszyscy z nich to intelektualiści. Czy mam coś przeciw nim? Oczywiście że nie no i nikt nie zarzuci że Ostatni Wielcy Kościoła czyli św Jan Paweł II czy Prymas Tysiąclecia to były miernoty intelektualne. Ale mam wrażenie że Oni właśnie rozumieli że tak jak Europa musi oddychać oboma płucami tak w Kościele muszą być i ludzie z dogłębną znajomością historii Kościoła, znajomością dogmatów i encyklik ale też zwykłych wiernych, którzy spotykają się pod Krzyżem czy kapliczką i śpiewają w maju pieśni maryjne. Nie chciałabym porównywać Kościoła do wojska ale można by to przedstawić w proporcjach generałów i szeregowców - potrzebni są i jedni i drudzy . Już widać po tym co dzieje się na Zachodzie że bez tej prostej religijności Kościół nie przetrwa.
Dzisiaj piękne święto - Zesłanie Ducha Świętego stąd ten tekst. Na wsi tradycyjnie dwudniowe obchody. A dla wszystkich pieśń:
