Potrafię zrozumieć że ludzie mają inne pomysły na wiek emerytalny, reformę oświaty, podatki, służbę zdrowia itd itp. Można o tym dyskutować, można krytykować. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć, że politycy i dziennikarze mogą tak bezczelnie kłamać a część Polaków powtarza te głupoty. Na litość, to nie było w czasie zaborów - tylko dwa, cztery lata temu! Mówię o strasznym Krwawym Jaro, który dusi każdy objaw wolności a demokracja już dawno skonała w męczarniach i żadna reanimacja nie pomoże.
Nie zaglądam do wyszukiwarki - pewnie inni pamiętają więcej, ja tylko to co pamiętam najlepiej z czasów Nieograniczonej Wolności za rządów PO&PSL.
Pamiętam kilku "pływaków" ze Stadionu Narodowego - po nocy w areszcie (bez szklanki wody, w mokrych ubraniach) przyprowadzonych skutych do sądu. Ten miał więcej rozsądku i kazał ich rozkuć i wypuścić, ale jednemu z nich samolot do Londynu dawno odleciał. Potem zamknięcie Starucha na wiele miesięcy a jego narzeczona także zatrzymana za zajęcie innego krzesełka. Maciej Dobrowolski przesiedział 40 miesięcy! Wypuszczony krótko przed wyborami po wpłaceniu 50 tys kaucji.
Akcja Widelec - 700 osób zatrzymanych kiedy szefem MSW był pan Schetyna. Bicie po jądrach, wymuszanie zeznań - żadnego wyroku, bo przy tych 700 osobach znaleziono JEDEN widelec.
"Donald matole" - 35 osób oskarżonych, 1,5 roku śledztwa, grzywny dla 11 osób - "protestować można , ale zgodnie z prawem".
Akcja w PKW - zatrzymano dziennikarzy w czasie wykonywania czynności. Znowu sąd musiał zająć się sprawą i po miesiącu uznano rzecz za pomyłkę.
No i najlepsze - najście na redakcję Wprost. Nie zapomnę do końca życia, bo wszystko było relacjonowane na żywo w telewizji a ja po prostu od czasu do czasu się szczypałam bo myślałam, że śnię. Tu akurat policja zachowała się jak trzeba, to znaczy tylko "robiła za świadka". Ja zastanawiałam się czy jest jakiś sztab antykryzysowy bo upływały godziny i nikt nie reagował - wyglądało to tak, jakby wszyscy decydenci rozpoczęli weekend i nawet nie odbierali telefonów.
O traktowaniu demonstrantów nawet nie wspominam - dwa razy osobiście byłam zagazowana - raz na Placu Konstytucji, drugi raz przy Cepelii - w obu wypadkach Marsz nawet nie ruszył. Potem można było zobaczyć nakręcone scenki jak prowokator policyjny "po cywilnemu" kopie skulonego i nieagresywnego człowieka. O polewaniu wodą z armatek ( w mróz!) i strzelaniu gumowymi kulami do górników nie zapomniałam. O "wolności wypowiedzi" czyli zaklejaniu taśmą w czasie kampanii wyborczej pana Komorowskiego też.
No i w końcu wybory! Każdy kto chce, robi co chce. Przemarsze wte i z powrotem przez Warszawę i inne miasta. Na scenie kto może lży partię rządzącą, jej szefa, rząd w całości i każdego ministra z osobna. W Alejach Ujazdowskich "puczepa" i śmietnik. W Sejmie sodoma i gomora, przed Sejmem także. Po cichu wszyscy się modlą "uderz, no uderz chociaż raz!" - a tu nic. Na Krakowskim w czasie przemówienia Dyktatora Trójzębny wraz z gromadą "obywateli" wyje a policja ich ochrania, aby włos im z głowy nie spadł. I proszę tu nie pisać o buczeniu na cmentarzach. Nie pochwalałam tego nigdy ale oczywiście nie twierdzę, że nie było. Jest jednak różnica - nikt się na to buczenie nie umawiał i nie zgłaszał "demonstracji na Powązkach".
Więc politycy - przestańcie wmawiać jaki straszny terror jest w czasie rządów PiSu bo nikt nie ma sklerozy.
